Ryżowe pola pokonane pieszo w Sa Pa

Jeszcze przed zakupem biletów lotniczych do Wietnamu, mieliśmy jedyny warunek – widzieć pola ryżowe w okolicach miasta Sa Pa we Wietnamie. Miejsce to znajduję się na samej północy państwa w górach tylko parę kilometrów od granicy z Chinami. Niemalże kiczowate zdjęcia pól ryżowych nas zachwyciły. Piękna zieleń wbiła się gleboko w naszą pamięć.

W połowie naszego wyjazdu usiedliśmy, by ustalić plan dalszej drogi po Wietnamie. Wychodziło na jedno. Nie damy rady wszystkiego widzieć. Nawet przyszedł nam pomysł do głowy o Sa Pie zapomnieć a raczej skupić się na miejscach bliżej  położonych. Daniel  zaczał szukać powodów, by nie jechać do daleko położonej Sa Py, … a bo daleko, a bo będzie padać i nic nie zobaczymy, a bo zmarnowany czas, a bo w 60 procentach nam się nie uda iść na trekking  w dobrej pogodzie . W dodatku wszyscy polecali wynająć lokalnego przewodnika, którego nie mieliśmy.

Zdesperowana decyzją, by skasować podroż do SaPy,  wrzuciłam do Google proste hasło: „local guide in Sapa”. Na trzecim miejscu na iPadzie wyskoczyło mi video na You Tube. Sympatyczna dziewczyna, trochę łamanym angielskim, przedstawila się jako lokalna przewodniczka pochodząca z plemienia Hmongów, którzy mieszkają w górach w okolicach miasta Sa Pa. Dziewczyna proponowała wycieczkę po okolicach Sa Py i zachęcała do kontaktu.

Poniżej link na video:

https://www.youtube.com/watch?v=p8ujCZiZTG8

Bez namysłu zadzwoniłam do dziewczyny z video. Krótka rozmowa przekonała mnie, że to właściwy  wybór. Według głosu oraz dobrej angielszczyzny ( była o wiele lepsza niż na video) zdecydowaliśmy się pojechać do Sa Py, wędrować po polach ryżowych z Mimi, przewodniczką z YouTube. Wizja wędrówki po polach ryżowych  nas maksymalnie rozweseliła i nabiła  nową energią.

DSCN1934.JPGPrzewodniczka Mimi ze swym synem

Pociąg do Lao Cai

DSCN1801.JPG

DSCN1802.JPG
Najpierw pojechaliśmy pociągiem do Lao Cai a dalej mini vanem do Sa Pa. W pociągu zamówiliśmy najwyższą klasę – Fanxipan Train. Cena jednego biletu za 13 godzinową jazdę nocnym pociągiem z Hanoi do Lao Cai wynosiła $40.  Na pewno by wystarczyła tańsza klasa Tulico.

Trekking w Sa Pie
Porankiem (godzina 6:50) czekaliśmy na rynku w Sa Pie na kuzynkę Mimi, która miała nas poprowadzić pierwszy dzień naszej wycieczki. Mimi zajęta była inną grupką turystów, więc dołączyła do nas dopiero podczas drugiego dnia.

DSCN1805.JPG

DSCN1808.JPG

DSCN1812.JPGMiasto Sa Pa z innej perspektywy

Podczas wycieczki towarzyszyły nam dalsze dwie panie oraz dziewczynka. Nie dokońca wiedzieliśmy, czemu cały czas idą z nami. Najprawdopodobniej szły w tym samym kierunku co my . Kobiety towarzyszyły nam całych 13 kilometrów. Nasza ścieżka wiodła pomiędzy polami ryżowymi po terenie bardzo bagnistym a  niekiedy bardzo stromym. W niektórych momentach panie mi pomagały pokonać trudne odcinki drogi. Daniel  nieźle sobie radził z 7 kilowym plecakiem na plecach a przejścia między polami ryżowymi zaliczał do solidnych ćwiczeń równowagi. Sami zobaczcie na zdjęciach.

DSCN1841.JPG

DSCN1829.JPG

DSCN1826.JPG

DSCN1823.JPG

DSCN1824.JPG

DSCN1819.JPG

Na zdjęciu powyżej można zobaczyć w naszych oczach zmęczenie. Klimat bardzo wilgotny, do tego bagniste podłoże, nieustanna koncentracja by się nie poślizgnąć oraz ciężki plecak (dla Daniela) nas męczyły. 13 kilometrów polami ryżowymi w Sa Pa nie można porównywać do zwykłych 13 kilometrów na naszych terenach. Ostatnie 2 kilometry były dla mnie prawdziwą męką.

Nasze towarzyszące kobiety miały ubrane zwykłe klapki. Po pierwszym kilometrze zrozumieliśmy, że chodzi o buty bardzo praktyczne. Bagno można w najbliższym strumyku zmyć a nogi cały czas „oddychają”.

DSCN1839.JPG

Podczas obiadu dwie towarzyszące nam kobiety zaoferowały nam produkty własnej produkcji. Można powiedzieć, że chodziło bardziej o przymusowe zakupy, bo same nam powiedziały, że jeżeli byliśmy zadowoleni z ich pomocą podczas wycieczki, w takim raziem jesteśmy powinni od każdej coś kupić. Nawet musieliśmy kupić upominek od małej dziewczynki, która mogła mieć 5 aż 6 lat.

Przewodniczka tłumaczyła nam, że sprzedawaniem własnoręcznych upominków jest jedynym zarobkiem dla kobiet z tradycyjnych wiosek, by kupić swej rodzinie coś do zjedzenia.

W dolinach okolic Sa Pa mieszkają Czarni, Biali i Kwieciści Hmongowie oraz Czerwoni Dzao. Każda grupa etniczna jest na pierwszy rzut oka rozpoznywalna. Wskaźnikiem są zazwyczaj tradycyjne stroje a też fryzury. Każda grupa etniczna ma swój własny język. Mieszkańcy okolic Sa Pa porozumiewają się językiem wietnamskim, ale ze swojimi sąsiadami gadają swoim dialektem .

DSCN1870.JPG

IMG_0065.JPG

DSCN1923.JPG

DSCN1875.JPG

Niemal każda rodzina posiada swoje własne pole ryżowe a też małą działkę na uprawianie warzyw, przedewszystkim dyni, pomidorów, papryk, kukurydzy i roślinek indygowca używanego do barwienia tkanin. Właśnie ryż i warzywa są spożywane każdy dzień, jak przez Hmongów, tak i Dzaów. Mięso  jest dla grup etnicznych w Sa Pa czymś bardzo sporadycznym.

Ryż, który rośnie na tarasach w terenach górzystych, zazwyczaj nie jest sprzedawanym towarem. Przyczyny są dwie. Właściciele pól ryżowych ryż sadzą a następnie ręcznie zbierają  dla własnego spożycia. Drugim powodem jest długi i zkomplikowany transport, który by cenę ryżu podwyższył. Dlatego ryż z Wietnamu, który najczęście ląduje na półka w naszych sklepach spożywczych pochodzi z nizin we Wietnamie.

DSCN1845.JPG

DSCN1848.JPG

Malownicze tarasy, jak można zobaczyć na zdjęciach poniżej, liczą setki lat. Od kilkudziesiąt lat są też atrakcją dla turystów, których przyciągają pejzaże niemal jak z bajki. Tubylcy uczą się języka angielskiego, który stanowi dla nich pomyślną furtkę do pieniędzy. Zwykła rodzina spędza swoje życie na polach ryżowych, czy też działkach oraz hoduje zwierzęta. W żaden sposób nie mają dostępu do pieniędzy, gdyż niczego nie sprzedają. Jednak dzięki turystom można zacząć sprzedawać własnoręczne branzoletki, torby, ubrania czy też biżuterię typową dla tego terenu. A w ostatnich latach nawet oprowadzać zwiedzających po polach ryżowych i zaprowadzać ich do typowych wiosek grup etnicznych. W taki sposób przede wszystkim kobiety zarabiają parę dolarów miesięcznie i mogą wspomóc swoją rodzinę finansowo i zapewnić chociaż troszęczkę wyższy standard życia.

DSCN1855.JPG

DSCN1873.JPG

DSCN1853.JPG

DSCN1818.JPG
Nasze dwie przewodniczki nauczyły się języka angielskiego od turystów. Podsłuchiwaniem rozmów nauczyli się języka do takiego poziomu, by bez problemu dogadać się z nowo przyjażdżającymi zagranicznymi osobami. A potem, że angielskiego nie można się nauczyć… Kobiety z wiosek między sobą gadają po angielsku, by ćwiczyć język i wzajemnie się poprawiać. Dzieci od 6 lat obowiązkowo uczęszczają do szkół podstawowych, w których uczą się języka angielskiego.

Homestay
Dalszym sposobem jak zarobić pieniądze, to zaoferować zakwaterowanie turystom w swym własnym domu. Nas przewodniczka zaprowadziła do dużego domu, w którym oprócz członków rodziny nocowało około 15 dalszych turystów. Warunki w takich domach są bardziej spartańskie, ale zato można poczuć swoistą atmosferę. Członkowie rodziny mieszkają w jednym wspólnym pomieszczeniu. Łóżka znajdują się jeden obok drugiego. W takim pokoju mieszkają rodzice, dziadkowie i  dzieci. Rodziny nie znają, co dla nas jest prywatność. Także prysznic jest rzeczą sporadyczną w takich domach. A gotować można tylko nad ogniem.

DSCN1909.JPG

DSCN1910.JPG

Odpoczynek po długiej wycieczce

DSCN1898.JPG

Oto zdjęcia z naszej drugiej wycieczki

DSCN1926.JPG

DSCN1917.JPG

DSCN1918.JPG

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s