Halloween, noc pełna magii za nami. Przeżycie prawdziwego Halloweenu w współczesnej kolebce tej imprezy zmieniły moje dotychczasowe mniemanie o tym święcie. Nie będę kłamać. Nigdy nie byłam fanem tego święta, bo nie rozumiała PO CO takie święto w ogóle istnieje. Jednak przeżycie czegoś nowego a naprawdę autyntecznego może zmienić pogląd niejednego z nas.
Krótko i do tematu. Przygotowania na Halloween trwają od samego początku września. Tak jak dla polskich czy też czeskich dzieci ważny jest dzień, gdy Święty Mikołaj przyjeżdża na swych saniach, by swym podopiecznym rozdać prezenty, tak samo Halloween jest odebierany w USA. A przecież wszyscy wiemy, że w USA tylko Santa Claus przynosi podarunki na Boże Narodzenie. A u nas? Święty Mikołaj a w Wigilię Bożego Narodzenia Jezusek czy też dla niektórych Aniołki/ Aniołek.
Dzieci przebierają się do kostiumów i wyruszają w sąsiedzctwie z kolędą. Według tradycji każdy maluch (czy też teenager) mówi do swych sąsiadów: Trick or Treat (Psikus lub Słodycz). I wtedy właśnie dzieciom są rozdawane małe słodycze w zamian by im maluchi żadnego psikusa nie zrobili. Dzieci zaczynają odwiedzać sąsiadów koło godziny 18 o zmierzchu.
Najlepiej jak sami zobaczycie…
Każdy z kostiumów był genialny! Dwulatki, trzylatki, czterolatki, pięciolatki …. aż piętnastolatki. Na naszym progu zawitało spooooro dzieci. Rozdaliśmy cztery kilogramy słodyczy!
A teraz pokaz, jak dorośli Amerykanie bawią się w Halloween:
W naszych sąsiedzctwie para gejów każdorocznie organizuje dużą Halloweenską imprezę. Powyżej umieszczone zdjęcia, to kilka ujęć z ich domu a też ogrodu. Na naszej ulicy chodziło na atrakcję numer 1 a więc nie mógło nas tam zabraknąć.
Krótko mówiąc: przeżyciem zmieniłam pogląd na całą sprawę Halloweenu (ale chyba tylko w ramach USA i Kanady, u nas bądźmy wierni Wszystkim Świętym).
Halloween za nami a tuż przed nami Thanksgiving!