Archiwa tagu: miejsce warte zwiedzenia we Wietnamie

Włoska Werona we Wietnamie? Nie, to Hoi An

Znaleźliśmy się w innym świecie! Gdzież to się podzieliśmy? Jesteśmy naprawdę w Azji a dokładnie we Wietnamie? Miasto leżące na wybrzeżu znane jest wszystkim zwiedzającym Wietnam. Chodzi o TOP destynację. W miasteczku można się czuć jak w starym historycznym europejskim miejscu.

20140722-093526-34526297.jpg
Hoi An od wieków służył jako znaczący port, do którego przyjeżdzały statki brytyjskie, holenderskie, francuzskie, chińśkie, japońskie, hiszpańskie, filipińskie, indoneskie oraz amerykańskie. Na miasto mieli największy wpływ Chińczycy oraz Japończycy, którzy przez długi okres w mieście mieszkali. Pomimo to można tutaj zobaczyć tradycyjną wietnamską architekturę. Żółte domki tak charakterystyczne dla Hoi Anu nie zostały zniszczone nawet podczas drugiej wojny światowej. Że chodzi o prawdziwy skarb Wietnamu potwierdza fakt, iż Hoi An jest zapisany na liście UNESCO od roku 1999.

20140722-083625-30985711.jpg

20140722-083706-31026134.jpg

Podczas dnia we wyznaczonym czasie mają do ulic miasteczka samochody oraz skutery wstęp wzbroniony. W trakcie przechadzki wązkimi ulicami bez tak typowego hałasu dla Wietnamu można się poczuć jak parę set lat wstęcz, doczasu kiedy pierwszy sprzedający nie zakrzyczy „Madam! Madam! 20 000 dong!”.

Dużo turystów wybiera się do miasta na rowerach, gdyż jest to najszybszy sposób transportu jak dostać się z miejsca zamieszkania do historycznego centra. My również zkorzystaliśmy z rowerów, które nam były zaoferowane w naszym hostelu (Green Garden Homestay- polecamy wszystkim!) gratis.

Pan Daniel na rowerku

20140722-091100-33060907.jpg

Pani Kasia na rowerku

20140722-091050-33050310.jpg
Kasia przed japońskim mostem, symbolem miasta

20140722-093438-34478899.jpg
Green Garden Homestay (nasze super zakwaterowanie i jeszcze milsi właściciele)
Widoczne łóżko na zdjęciu było nasze

20140722-094351-35031236.jpg

20140722-094402-35042068.jpg

Krawcowie w Hoi An
Wiele osób przyjeżdża do tej destynacji przynajmniej na 3 dni, by dać sobie uszyć bardzo jakościowe ubrania. Dla panów żakieciki, spodnie, koszule, krawaty i muszki. Dla pań kostiumy, sukienki balowe, czy też sukienki zwykłe na codzień. Nam niestety zabrakło czasu, by wykorzystać umięjetności tutejszych krawców. Wybór sklepów, ale też jakości materii jest naprawdę bardzo obszerny. Najlepiej przeczytać w internecie opinie byłych klientów i wybrać się do poleconego miejsca.

Plaż w Hoi An i tradycyjna kuchnia
Hoi An to nie tylko wspaniała atmosfera miasta oraz krawcowie, ale też typowa Hoi An’ska kuchnia i przepiękna plaża. Z przysmaków trzeba spróbować płaskie, miękie makarony cao lau z krutonami, fazolkami oraz z płatkami wieprzowego mięska. Zato na płażę odległą 3 kilometry od miasta można podjechać na rowerze lub motorze. My akurat pojechaliśmy na skutrze i tylko współczuliśmy ze spoconymi młodych turystami, którzy pojechali na rowerach.

20140722-095227-35547795.jpg

20140722-095237-35557857.jpg

20140722-095326-35606273.jpg
Cao Lau

20140722-095601-35761619.jpg

Lampionowe miasto
A na koniec dla wszystkich podróżujących do tego miasta! Warto pojechać do Hoi An w czasie pełni. Cało miasto w ten dzień wyłacza prąd elektryczny a tylko lampiony oświetlają miasto. Jednak trzeba uważać, bo księżyc w pełni jest w innym dniu aniżeli w Europie. My niestety nie zaliczyliśmy taką super atmosferę, ale kochać widokiem lampionów mogliśmy tylko we sklepach.

20140722-095935-35975228.jpg

Piasek, piaseczek w Mui Ne

Organizowanym wycieczkom dziękujymy, korzystamy z własnych sił. W każdym hostelu i hotelu można zapłacić różnego rodzaju wycieczki, które polegają na dwóch zasadach – jedzie się w jeapach a cena wycieczki sięga zenitu (780 – 900 000 VDG/ osoba). Wynajęcie motocykla na cały dzień w mieście Mui Ne, które leży nad morzem i jest mekką wszystkich wodnych sportów (ale o tym w następnym wpisie), zajeło nam dosłowa 2 minuty a jego koszt wynosił 200 000 VDG. A więc czemu nie skorzystać z motocyklu dla wycieczek bliżej, ale też i dalej położonych ciekawych miejsc?

W planie były białe duny, czerwone duny a też miniatura Grand Canionu (Fairy Stream). Zaliczyliśmy 80 km na dwóch kółkach z przeciętnom szybkością 60 km/h. Niestety z powodu złej pogody tylko pierwszy punkt programu udało nam się w pełni zrealizować. Pora deszczowa potrafi zrobić swoje i może niezle dopalić na motorbiku, jak doświaczyliśmy.

20140709-222645-80805687.jpg

Instrukcje, które nam podali w hotelu, by jechać prosto przed siebie i tylko na jednym skrzyżowaniu skręcić w lewo, nam były do niczego. Błądziliśmy po wszystkich zakątkach. Białe duny (white sand dunes) po odjechanych kilometrach wreszcie znaleźliśmy.20140709-222954-80994124.jpg

Zwiedzanie dun umiliły nam quads do piasku (patrz zdjęcie). Wynajęcie na 30 minut kosztowało 500 000 VDG. Przygoda się zaczęła, kiedy pojazd przestał jechać na środku samej „pustyni”. Przechadzka przez same południe po pomoc była zasmakowaniem życie Nomadów na pustyni. Panowie od quads stwierdzili, że nam zabrakło beznyny. Perfekcja sama o siebie – wypuścić swych klientów na piaszczyste duny z półpustym bakiem. Drugi quad, który nam dali w zamian, po 20 minutach ZNOWU wykitował. Po raz drugi zabrało nam benzyny. Śmiać się, płakać? Śmiać!

20140710-072158-26518692.jpg

20140710-072328-26608032.jpg

20140710-072615-26775631.jpg

20140710-075230-28350800.jpg

20140710-075637-28597849.jpg

20140710-075954-28794831.jpg

Na drodze powrótnej zaczeło lać jak z cebra. Raining season nam dał w kość. Miejscami było trzeba przejechać kompletnie zalane odcinki drogi. Takie kałuże były głębokie 20 cm, więc rura wydechowa motocykla była niemalże zalana. Najwięcej rozbaliwi nas Wietnamczycy, którzy z uśmieszkami na twarzy przejeżdżali takie kałuże w prędkości 40km/h i liczyli na to, że przeciko jadące wehikle i ich pasażarowie będą kompletnie oblani ciepła wodą z kałuży.

Czyli na czerwone duny ani mały Grand Canion nam zabrało sił, więc ślemy zdjęcia, co powinniśmy widzieć, ale nam się nie udało.

Red Sand Dunes

20140710-081053-29453286.jpg

Fairy Stream

20140710-081326-29606001.jpg